Taktyki piłkarskie - 3 kolejka premiership, taktyka rzutem oka

 

Arsenal – Newcastle 4-4-2 vs. 4-4-2
     Na Emirates Stadium obie ekipy zdecydowały się na klasyczne 4-4-2. W przypadku Arsenal to żadna nowość, bowiem Arsene Wenger standardowo wybiera takie ustawienie. Nowością był powrót Fabregasa i widać, że Hiszpan potrafi zmienić oblicze gry Arsenalu, bo nie tylko zwycięstwo 3-0 było okazałe.
     Newcastle zmieniło ustawienie w porównaniu z poprzednimi meczami. Keegan zdecydował się desygnować do gry Sholę Ameobiego. Układ w ataku to wysoki-niski ustawieni poziomo. Bardziej ofensywne było lewe skrzydło, gdyż po tej stronie grają N’Zogbia i Enrique, którzy mają inklinacje do bardziej ofensywnej gry.

Bolton – West Bromwich Albion 4-4-1-1 vs. 4-3-2-1
     Gary Megson z powodu kontuzji Elmandera miał problem z zestawieniem linii napadu. Dlatego rozwiązanie z Davisem na szpicy w podwieszonym „łącznikiem” w postaci wychowanka Boltonu Nolana. Teraz Megson będzie miał większe pole manewru z przodu, bowiem „Kłusaki” pozyskały Euzebiusza Smolarka.
     Takich kłopotów nie miał Tony Mowbray, aczkolwiek również skorzystał tylko z jednego napastnika. Ustawienie 4-3-2-1 ze skrzydłowymi znów nie przyniosła oczekiwanych skutków, bo WBA w tym sezonie jeszcze nie zdobyło bramki z gry. Pod koniec meczu system ewoluował w kierunku 4-4-2, gdy skrzydłowego Korena zmienił drugi napastnik MacDonald.

Everton – Portsmouth 4-4-2 vs. 4-4-2


     Na linii środkowej można by ustawić lustro, bowiem dokładnie identycznie wyglądały zestawienia wyjściowych jedenastek na Goodison Park. Zarówno David Moyes jak i Harry Redknapp skorzystali z dwóch defensywnych pomocników w środku pola. Everton chciał wykorzystać siłę ofensywy prawej flanki (Neville, Arteta), ale przewidział to Harry Redknapp, który po swojej lewej stronie ustawił bardziej defensywnych zawodników (Traore, Distin). Taki manewr przyniósł oczekiwany skutek, bo jedyne groźne akcje „The Toffees” byli w stanie przeprowadzić swoją lewą stroną boiska.

Hull City – Wigan 4-4-1-1 vs. 4-4-2
     Phil Brown nie zmienił składu od poprzedniej kolejki. Wtedy Hull ugrało punkt, teraz nie było tak wesoło. Znów miejsce na lewym skrzydle zajął nominalny napastnik, więc w praktyce boiskowej atakujących było dwóch, a nawet trzech, gdy do tej grupy doliczyć Geovanniego.
     Wigan Steve'a Bruce'a konsekwentnie stawia na 4-4-2 z defensywnym Cattermolem i ofensywnym Palaciosem w środku pola. Świetny mecz zagrał Amr Zaki i co ważniejsze bardzo dobrze uzupełnia się z Emilem Heskey’em. Czasami indywidualnie zawodnicy są znakomici, ale w grając w parze tracą swoje walory. W przypadku Angielsko-Egipskiego duetu wszystko gra i trąbi.

Middlesrbough – Stoke 4-4-2 vs. 4-4-2
     Można by mówić o taktycznej wyższości Boro nad rywalami, ale przecież od 35 minuty gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika. Dominację podopiecznych Garetha Southagte’a było widać w statystykach. Strzały 22-8 na korzyść Boro i 68 % posiadania piłki. Znów w składzie znalazło się miejsce dla trzech napastników, gdyż teoretycznie na prawej stronie pomocy ustawiony był Jeremi Aliadiere.
     Tony Pulis chciał wykorzystać zaangażowanie ofensywne Boro po tej stronie boiska i częściej starali się akcję zawiązywać tą flanką.

West Ham – Blackburn 4-4-2 vs. 4-1-2-3



     O ile Alan Curbishley skorzystał już ze sprawdzonego schematu, o tyle Paul Ince wprowadził pewną innowację w grze Blackburn. Młody szkoleniowiec zaryzykował i praktycznie pozbył się skrzydłowych ustawiając Pedersena i Emertona w środku boiska, a tuż za nimi Grellę, który pełnił rolę defensywnego pomocnika. Ustawienie z trzema napastnikami było dość mylne. Akcje Blackburn częściej grane były przez lewe skrzydło. Reid dogrywał piłki w pole karne, a tam jeśli piłki nie przejął Roberts, to akcje zamykał schodzący z prawej strony boiska Santa Cruz. Pomysł bardzo ciekawy, ale ten patent Ince musi jeszcze doszlifować, bo w końcówce jego piłkarze zupełnie się pogubili tracąc dwie bramki w doliczonym czasie gry.

Chelsea – Tottenham 4-3-2-1 vs. 4-2-3-1


     Pod nieobecność Drogby i po odejściu Szewczenki, tylko Anelka spełnia wymagania Scolariego do tego by móc zostać napastnikiem Chelsea. Czasami Francuzowi w linii napadu partnerował Joe Cole, ale wiadomo, że to bardziej skrzydłowy niż typowy napastnik. 4-3-2-1 ze skrzydłowymi (J. Cole i Deco) nie zdało egzaminu, bo „The Blues” oczekiwali znacznie więcej po konfrontacji ze średnio spisującym się ostatnio Tottenhamem. Może kiedy wróci Drogba Chelsea zacznie grać dwoma napastnikami.
     Tottenham w napadzie również ma kłopoty. Tam Darren Bent nie ma konkurenta i tylko jego może do gry desygnować Juande Ramos. Zokora i Jenas zabezpieczali środek pola, a Giovani wyjątkowo zajął miejsce na lewym skrzydle. Reżyserem gry miał być Modrić, lecz nie za bardzo pozwolili na to piłkarze Chelsea. Liczył się z tym też Ramos, który nakazał często grać długą piłką z pominięciem środkowej linii. Tak właśnie padła bramka, kiedy po rzucie wolnym piłka przeleciała 60 metrów i znalazła się pod polem karnym Petra Cecha.

Aston Villa – Liverpool 4-4-2 vs. 4-4-2
     Martin O’Neill słynie z taktycznej konsekwencji i jego 4-4-2 nie zmienia się praktycznie od początku jego pobytu na Villa Park. Czasami lubi zaskoczyć zamieniając pozycjami Reo-Cokera z Petrowem. Wtedy prawa strona pomocy jest mniej skrajna jakoże Reo-Coker nie jest skrzydlowym, a raczej pół-prawym pomocnikiem. Ale lukę skutecznie uzupełnia świeżo kupiony Luka Young, bądź co bądź niedawny kadrowicz Albionu.
     Liverpool również skorzystał ze znanego już schematu umieszczenia na prawym skrzydle Dirka Kuyta, który w każdej akcji ofensywnej stał się trzecim napastnikiem. Zabrakło głównego reżysera gry Stevena Gerrarda, a od 30 minuty na placu gry nie było już Torresa. A ewidentnie Rafael Benitez marnuje zdolności Robbiego Keane'a. Widać było, że Irlandczyk tak do końca nie był drugim napastnikiem. Częściej przebywał z lewej strony boiska, ale to wynik gry Lucasa, który nie jest typowym skrzydłowym. W całym meczu Liverpool oddał tylko jeden celny strzał na bramkę Brada Friedela.

Sunderland – Manchester City 4-4-2 vs. 4-5-1
     Roy Keane zagrał 4-4-2 z poziomym układem linii ataku. Na początku sezonu był to raczej układ pionowy, gdzie za plecami Murphiego podwieszony był Diouf. Teraz Murphiego zastąpił Cisse. W środku pola również typowa linia. A mówi się, że Keane słynie z kombinatoryki.
     Po pozyskaniu na powrót Shauna Wrighta-Phillipsa Manchester City ma w końcu typowego skrzydłowego z krwi i kości. Ten już w pierwszym meczu odwdzięczył się dwoma trafieniami. Po drugiej stronie boiska operował Stephen Ireland. Irlandczyk nie jest jednak klasycznym skrzydłowym, bo może grywać również w środku pola. Korzystanie ze skrzydłowych zmusza Marka Hughesa do zbalansowania siły ofensywnej trzema defensywnymi pomocnikami lub dwoma defensywnymi i jednym rozgrywającym. Ktoś w końcu musi asekurować boczne sektory boiska, kiedy skrzydłowi pójdą na maxa do przodu.

 
Do składu drużyny doszedł już 43920 odwiedzający (69597 wejścia)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja